Rynek mieszkaniowy

Polskich singli nie stać na mieszkanie – coraz więcej “gniazdowników”

Młody mężczyzna w łóżku, obejmuje twarz dłońmi, smutny lub zmartwiony

Gniazdownicy, we Włoszech nazywani bamboccioni, to dorosłe osoby, które nadal mieszkają ze swoimi rodzicami. Przyczyn tego można upatrywać różnych, ale w naszym kraju dominują ekonomiczne. I niestety tendencja ta się nasila – coraz mniej singlów stać na to, aby wyprowadzić się na swoje. Dlaczego tak się dzieje i czy są jakieś perspektywy na poprawę sytuacji – o tym piszemy w tym artykule.

Z rodzicami – wygodnie i tanio?

Jak wspominaliśmy – motywacja do pozostania w rodzinnym domu, mimo dorosłości, nie zawsze jest ekonomiczna. Czasami jest to kwestia wygody (tam, gdzie rodzice nadal opiekują się dzieckiem, mimo jego dorosłości i np. codziennie dostaje gotowe posiłki) lub kalkulacji (tam, gdzie gniazdownik ma zamiar się wyprowadzić, ale najpierw chce oszczędzić na wkład własny lub nawet zakup gotówkowy, więc korzysta z darmowego lokalu u rodziców). Jednak w Polsce najczęściej przy rodzicach zostaje się ze smutniejszego powodu, czyli z uwagi na brak środków na nabycie i utrzymanie swojego lokalu.

Szczególnie w przypadku takich osób, czyli pozostających w rodzinnym domu z konieczności, argument wygody i niskich kosztów nie zawsze działa. Nie każdy chce korzystać z ciągłej pomocy rodziców lub oni nie są w stanie albo nie chcą jej udzielać, więc nie zawsze ma się zagwarantowany codzienny obiad oraz regularne pranie. Do tego mieszkanie z rodzicami to rezygnacja ze swojej prywatności. Nawet jeżeli nieruchomość jest wystarczająco duża, aby mieć własny komfortowy pokój, to jednak części wspólne (kuchnia, łazienka, ubikacja, pokój dzienny) są dzielone z rodzicami i raczej nie można do nich zaprosić paczki znajomych czy swojej randki. Tanio też nie zawsze bywa, bo w wielu przypadkach gniazdownik musi się po równo dokładać do kosztów utrzymania mieszkania i do całego domowego budżetu.

Gniazdownictwo w Polsce i w Europie

Zjawisko gniazdownictwa nie jest równomiernie rozłożone w Europie. Bada je Eurostat, więc mamy dosyć świeże dane, bo z 2021 roku. Wynika z nich, że Polska jest już w czołówce, bo 49% osób w wieku 25-34 lat nadal mieszka z rodzicami. Wyprzedzają nas Chorwacja, Grecja, Portugalia i Włochy, gdzie gniazdownicy stanowią ponad połowę populacji młodych. Na drugim biegunie znajdują się kraje skandynawskie, w których ten współczynnik wynosi mniej niż 10%.

Jak widać więc bamboccioni przestają być zjawiskiem odległym, typowym dla państw śródziemnomorskich. W statystykach jesteśmy już niemal równo z nimi, ale liczby to nie wszystko. Należy mieć na uwadze, że w wielu krajach wysoki odsetek gniazdowników to kwestia kulturowa – po prostu tam się tak żyje, wielopokoleniowo, inaczej niż u nas. W Polsce jeśli ktoś został z rodzicami, mimo wejścia w dorosłość, to jest to zazwyczaj ekonomiczny przymus. Niestety, takich osób jest coraz więcej. Wzrost polskich gniazdowników od 2005 wyniósł ponad 10 punktów procentowych – zmienił się z 36,4% na 48,8%. W tym okresie występowały lata, gdy parametr ten spadał, np. od 2015 do 2019 zredukowany został z 45,7% do 43,9%. Jednak w kolejnych dwóch latach mocno urósł. Jest to wynik tego, co się ostatnio stało na rynku mieszkaniowym.

To, co się dzieje z sytuacją młodych na rynku mieszkaniowym, jest wynikiem splotu dwóch niekorzystnych czynników: ceny nieruchomości poszybowały w górę, a zdolność kredytowa spadła. W analizach obniżenia zdolności kredytowej zazwyczaj pojawiają się rodziny. Ich wiarygodność wobec banków rzeczywiście spadła, jednak często nadal mogą sobie pozwolić na zakup mieszkania, tyle że mniejszego lub położonego w gorszej lokalizacji. W przypadku singli ten spadek po prostu wykluczył ich z rynku, bo np. zamiast 400 tysięcy złotych mogą pożyczyć 200 tysięcy, co jest kwotą niewystarczającą na zakup nawet kawalerki.

Sytuacja polskich gniazdowników ulegnie poprawie wtedy, gdy odżyje cały rynek. Muszą więc oni czekać na to samo, na co czekają inni zainteresowani kupnem mieszkania: obniżenie stóp procentowych oraz wymogów stawianych przez bank. To drugie już częściowo nastąpiło, ponieważ w lutym KNF poluzowała zasady wyliczania zdolności kredytowej, obniżając bufor symulowanego wzrostu oprocentowania z 5% do 2,5%.

Zostaw komentarz

Może Ci się także spodobać