Ministerstwo Rozwoju i Technologii przedstawiło niedawno proponowane zasady programu dopłat do kredytów mieszkaniowych. Ta forma wsparcia skierowana jest do konkretnej grupy osób i już teraz mówi się, że faworyzuje rodziny, pomijając na przykład samotne matki. Propozycja wchodzi w fazę konsultacji, które są potrzebne, ponieważ Mieszkanie na start ma kilka bardzo słabych stron (“Mieszkanie na start” to, póki co, robocza nazwa programu mającego zastąpić Bezpieczny Kredyt 2%). Co trzeba zrobić, by nie powielać problemów, jakie w branży wywołał Bezpieczny Kredyt 2%?
Rodzina na pierwszym miejscu?
Kryteria dochodowe przedstawione w aktualnej propozycji zdaniem specjalistów kierują wsparcie w nieodpowiednią stronę. Obecnie pozwalają rodzinom o dość wysokich dochodach na zakup drogich mieszkań na popularnych rynkach. Wsparcie rodzin to oczywiście słuszna misja, jednak propozycja dyskryminuje na przykład samotnych rodziców. Jeśli program pojawiłby się na rynku w obecnym kształcie, dwoje rodziców z dzieckiem lub dwójką dzieci mogłoby liczyć na większą dopłatę niż osoba wychowująca potomstwo samotnie. Ta kwestia z pewnością wymaga zarówno konsultacji, jak i dopracowania.
Aby nie powielać błędów BK 2%, należy zwrócić szczególną uwagę, w jaki sposób nowa propozycja stymuluje popyt oraz jakich regionów to dotyczy. W obecnym kształcie beneficjenci działania Mieszkanie na start mogą pożyczyć więcej, jeśli będą zainteresowani lokum na rynku z wysokimi cenami. W ten sposób można doprowadzić do jeszcze większej drożyzny w popularnych miastach lub regionach. Aby tego uniknąć, można na przykład wspierać kredyty na zakup efektywnych energetycznie domów w mniejszych miejscowościach. Część specjalistów zauważa, że właśnie tam, gdzie rynek jest niewielki a oferta nieruchomości wąska, pojawia się problem z dojściem do własności nieruchomości. Pomocny może być dotowany kredyt na zakup lub budowę własnej.
Wsparcie dla równowagi na rynku
Warto dążyć do tego, aby rządowy program przyniósł korzyści nie tylko kredytobiorcom, ale i całej branży. Aby było to realne, dopłaty do kredytów powinny być dostępne tylko na rynkach, na których podaż przekracza jakiś próg minimalny. Stymulowanie sprzedaży lokali w popularnych lokalizacjach, gdzie równowaga między popytem a podażą jest mocno zaburzona, tylko pogorszy sprawę.
Wielu specjalistów branży uważa, że pomoc państwa powinna trafiać do najbardziej potrzebujących, a w obecnym kształcie pozwala na zakup naprawdę drogich lokali. Ich zdaniem w tym kontekście proponowane limity powinny być obniżone i dostosowane do zarobków rodzin, których w obecnych warunkach nie stać na kredyt.
Stymulowanie popytu bez oglądania się na podaż to jeden z podstawowych błędów BK 2%. Aby go nie powtarzać, należy wspierać również powstawanie nowych lokali. Politycy Lewicy widzą sporą szansę w budownictwie społecznym na gruntach gminnych. Bez długofalowej i przemyślanej polityki mieszkaniowej państwa program o nawet najbardziej słusznych założeniach może zaszkodzić rozchwianemu rynkowi.