Poprzedni program wsparcia w zakupie nieruchomości został zakończony wraz z końcem 2023 roku. Nowy nie wystartował mimo przedwyborczych obietnic. Oczekiwanie na nowy kredyt z dopłatami sprawia, że nie chcemy teraz kupować mieszkań. Aby rynek znów się ożywił, potrzebne są konkretne informacje.
Bezpieczny Kredyt 2% dzięki dopłatom do raty był bardzo tanim sposobem na sfinansowanie zakupu mieszkania. Program błyskawicznie zyskał uznanie kredytobiorców i w bankach szybko pojawiły się kolejki wnioskujących o kredyt na preferencyjnych warunkach.
Ożywienie rynku dzięki Bezpiecznemu Kredytowi
Dynamicznie rosnący popyt spowodował spore ożywienie na rynku. Nieruchomości, które kwalifikowały się na zakup w ramach programu, zaczęły błyskawicznie znikać. Przetrzebiona została zarówno oferta rynku wtórnego, jak i pierwotnego. Sprzedającym było bardzo łatwo znaleźć nabywcę, co przy ograniczonej podaży lokali na rynku w ekspresowym tempie doprowadziło do rekordowych wzrostów cen nieruchomości.
Zainteresowanie preferencyjnym kredytem przerosło oczekiwania twórców ustawy. Przewidziany na kilka lat budżet na dopłaty został wykorzystany w ciągu pół roku i program został zakończony.
Nowy program najszybciej w 2025 roku
Wygaszony program wsparcia miał zostać niezwłocznie zastąpiony nowym rozwiązaniem. Mimo przedwyborczych obietnic nowy kredyt z dopłatami, którego oprocentowanie miało być w niektórych przypadkach obniżone do 0 proc., ciągle nie wystartował. Co prawda na początku 2024 roku poznaliśmy jego pierwsze założenia, a później pojawił się projekt ustawy, jednak budzi on wątpliwości samych koalicjantów.
Zgodnie z ostatnimi zapowiedziami kolejne szczegóły mają zostać podane niebawem, a po Nowym Roku banki mogłyby zacząć przyjmować wnioski.
Rynek na hamulcu
Na razie rynek nieruchomości w Polsce wyhamował i czeka na konkretne informacje. Potencjalni beneficjenci czekają na szczegóły dotyczące programu, aby kupić mieszanie dzięki taniemu kredytowi. Cześć osób planujących zakup czeka na obniżki cen. Dynamika wzrostów zdecydowanie się zmniejszyła, a w przypadku mniejszych rynków, lub mniej atrakcyjnych nieruchomości pojawiły się już obniżki.
Odbudowuję się również podaż. Do oferty deweloperskiej trafia co miesiąc więcej lokali, niż udaje się sprzedać. Według danych publikowanych przez Rzeczpospolitą w kwietniu bieżącego roku w siedmiu największych polskich miastach było dostępnych 45,4 tys. lokali. To o 6 proc. więcej niż w marcu i o 13 proc. więcej w porównaniu rok do roku.
Łatwiej kupić niż sprzedać
U deweloperów powróciły dawno niewidziane negocjacje warunków cenowych. Łatwiej jest też negocjować ze sprzedającymi na rynku wtórnym. Szanse na zakupy na atrakcyjnych warunkach mają przede wszystkim osoby kupujące za gotówkę.
Sprzedający muszą się za to uzbroić w cierpliwość. Ogłoszenia dotyczące sprzedaży są aktywne średnio nawet kilka miesięcy. Sprzedaż domu może zająć ponad rok. Jeśli ktoś jest w pilnej potrzebie i musi szybko przeprowadzić transakcję, to często nie ma wyjścia i musi znacznie schodzić z ceny.
Eksperci są jednak zgodni, że na drastyczne obniżki cen nieruchomości nie możemy liczyć. Lokali jest wciąż za mało w porównaniu do potrzeb. Nowy program z dopłatami może doprowadzić do kolejnych odczuwalnych wzrostów, czego obawia się część koalicjantów.
Jeśli program nie wystartuje, to do planów zakupowych wrócą ci, którzy teraz jeszcze czekają. Większy popyt w naturalny sposób spowoduje kolejną zmianę trendu i wzrosty cen.