para młodych ludzi oraz agent nieruchomości stoją w pustym mieszkaniu

Pandemia oraz spowodowany nią lockdown nierównomiernie odbiły się na rynku nieruchomości. Mimo spodziewanych spadków cen mieszkań, te nie nastąpiły – ceny nawet wzrosły. Za to ucierpiał sektor wynajmu lokali mieszkalnych. Tutaj popyt spadł mocno, co szybko znalazło przełożenie na wysokość czynszów. Jednak od kilku miesięcy sytuacja właścicieli mieszkań na wynajem wyraźnie się poprawia.

Jak pandemia wpłynęła na rynek wynajmu mieszkań?

Na pogorszenie koniunktury na rynku wynajmu mieszkań miało wpływ ograniczenie mobilności ludzi w ramach lockdownu. Klientelą rentierów są przede wszystkim uczniowie, studenci oraz osoby pracujące, migrujące do miast. Zarówno uczniowie, jak i studenci zostali przesunięci na zdalny tryb nauczania. Mogli więc powrócić do rodzinnych domów i zrezygnować z wynajmowania lokalu. Z kolei rynek pracy wyhamował, do tego wielu pracowników również przeszło na tryb home office. Nie należy również zapominać o drastycznym ograniczeniu podróży służbowych i delegacji. To spowodowało dopływ z rynku wynajmu mieszkań kolejnej dużej grupy.

W związku z powyższym nie powinno dziwić, że najem nieruchomości mieszkalnych ucierpiał. Ceny spadły bardzo wyraźnie. Według danych zebranych przez HRE Investments, w najgorszych momentach, czyli w październiku 2020 roku oraz w styczniu 2021 roku, przeciętna stawka ofertowa za wynajem mieszkania liczona dla 10 największych miast wyniosła tylko trochę ponad 2 tysiące złotych, podczas gdy jeszcze w grudniu 2019 było to prawie 2200 zł.

Obecna sytuacja w wynajmie mieszkań i pokoi

Obecnie na rynku wynajmu widać lekkie odbicie. Nie powinno to dziwić, ponieważ tradycyjnie sierpień i wrzesień to najbardziej gorący okres dla właścicieli mieszkań na wynajem. W tych miesiącach najwięcej osób zmienia lokal, szuka nowego, przeprowadza się. Uczniowie oraz żacy szykują się do kolejnego roku nauki, a w ramach tego m.in. zapewniają sobie zakwaterowanie na kolejne 10 miesięcy.

Co ciekawe z danych zebranych przez HRE Investments wynika, że na rynku wynajmu jest o ponad 30% mniej lokali niż rok temu. W przypadku pokoi na wynajem trend jest jeszcze mocniejszy, bo ubyło ich aż połowę. Idzie to w parze ze stopniowo rosnącymi cenami. Na wyrost mogłoby jednak być stwierdzenie o powrocie koniunktury, ponieważ stawki najmu nadal nie wróciły do poziomów do pandemii. A równie istotne jest to, że wzrosły koszty utrzymania mieszkań, chociażby rachunki za prąd, ogrzewanie czy wywóz śmieci. Z tego można wnioskować, iż mimo wzrostu czynszów, właściciele być może na rękę dostają coraz mniej.

Jaka przyszłość przed rynkiem wynajmu mieszkań?

Niestety, ale prognozy dla rynku wynajmu nie są zbyt dobre. Ciężko stwierdzić, na ile trwałe będą zmiany w preferowanym trybie pracy. Część firm przekonała się do pracy zdalnej, jednak pojawia się sporo opinii, iż osoby zarządzające wolałyby ściągnąć pracowników z powrotem do biura. Nie wiadomo więc, jak w kolejnych miesiącach i latach te zmiany wpłyną na wynajem mieszkań.

Pewne jest jednak, że niekorzystnie na nim odbiją się jakiekolwiek nowe obostrzenia związane z COVID-19. Obecnie liczba zakażeń rośnie i wszystko wskazuje na to, że będziemy mieli do czynienia z kolejną falą pandemii. Przełoży się to na ponowne ograniczenie mobilności wielu grup społecznych. Istotne jest to, że w przypadku studentów już nie można spodziewać się pełnego powrotu – większość uczelni deklaruje rozpoczęcie zajęć w trybie hybrydowym, więc nie wykluczone, iż spora część żaków będzie dojeżdżała z rodzinnej miejscowości, a nie wynajmowała mieszkanie lub pokój.

Zostaw komentarz

Może Ci się także spodobać